Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

@Bezan

 

 

 

Na brak kasy narzekanie!

 

Londyn 19. 02. 2012.

 

Tak się składa, że w organizacjach pozarządowych, czyli w sektorze trzecim obracam się lat z górą piętnaście. Przyglądałem się wnikliwie pracy niejednego zarządu i sam w niejednym zarządzie pracowałem. Miałem okazję zaobserwować te procesy w Polsce, jak również wśród polonijnych organizacji na terenie Wielkiej Brytanii. Różne były ich profile działania i różna struktura, ale wszystkie łączył wspólny mianownik, czyli chroniczne narzekanie na brak kasy.

Nasłuchałem się, jakie to niesamowite inicjatywy mogłyby być podjęte, ale funduszów brak i klapa. Spróbujmy zmierzyć się z tym tematem. Bo czy aby naprawdę brak jest całkowity środków na działalność pozarządową?

 

Otóż trzeba sobie definitywnie powiedzieć, że przykładowy Kowalski, żadnej kasy nie dostanie i basta! Programy pomocowe są tak skonstruowane, że otrzymać je może osoba prawna, w żadnym razie osoba fizyczna. W naszym przypadku starać się może o to klub sportowy np. żeglarski, działający na zasadnie stowarzyszenia osób fizycznych i posiadający osobowość prawną. I w ty właśnie siedzi diabeł! Stowarzyszenie, żeby mogło zaistnieć i otrzymać status osobowości prawnej musi skupiać w sobie, co najmniej 15-ście pełnoprawnych osób fizycznych. Czyli musi mieć najmniej 15stu dorosłych członków. A przecież wiadomo, że gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania i cztery poglądy. Piętnastu zaś nie dogada się raczej nigdy!

Kiedyś stanowiliśmy niejako chlubny wyjątek, bo jako pierwszy usystematyzowaną pomoc z CESiR i Urzędu Miasta , otrzymywał w regionie KSW Fregata. Oczywiście wiązało się z tym trochę papierowej roboty i obowiązków. Jak się bowiem pieniążki brało, to trzeba było się rozliczyć. I to już nie wszystkim się podobało, niemniej dyletanci ze skwaszoną miną pogodzili się z koniecznością wypisania sprawozdań i formularzy końcowych. Ponadto trzeba było hamować zapędy kombinatorów Made In Poland, którzy chcieli przyznane środki celowe spożytkować na inne potrzeby. Po co nagrody? Piwa nakupujmy!!! Trzeba jednak przyznać, że wszystkie stowarzyszenia działające na Pojezierzu Pogoria, odrobiły lekcję i dziś korzystają regularnie z takiej pomocy.

 

Czy to jednak wszystko, o co można by się starać? Zdecydowanie nie! Prócz środków miejskich, w pewnym stopniu ograniczonych, istnieją dotacje z Sejmiku Wojewódzkiego, a nawet fundusze ogólno krajowe. Trzeba znowu odrobić lekcję ze sposobu pozyskiwania tych dotacji i wgryźć się w biurokratyczną machinę systemu. Istnieją jeszcze, choć nie wiadomo jak długo, fundusze Unijne, a to już gra o poważną kasę. Oczywiście trzeba pamiętać, że konieczna jest współpraca i jednomyślność, co najmniej piętnastu Polaków, czyli członków stowarzyszenia. I jest to spora przeszkoda w planach realizacji każdego przedsięwzięcia! Znam z własnego doświadczenia!!!

 

Wreszcie pozostaje własna przedsiębiorczość. Wzory takiego ratowania budżetów można znaleźć z przedwojennej działalności wodniaków i harcerzy. Wyższa Szkoła Morska, aby utrzymać szkolny żaglowiec Lwów zajmowała się komercyjnym przewozem ładunków frachtowych. Za to Zagłębiowska Drużyna Harcerska im. Dionizego Czachowskiego z Dąbrowy Górniczej w całym okresie międzywojennym prowadziła drukarnie oferując usługi poligraficzne dla miasta. Zbierając w ten sposób środki na obozy letnie. Wiążę się z tym zresztą bohaterski wyczyn harcerzy z Dąbrowy, którzy 9-go grudnia 1939r odbili zarekwirowaną przez okupanta maszynę drukarską.

 

Przykłady przedsiębiorczości organizacji pozarządowych, zdobywających środki na cele statutowe, jest sporo i obecnej rzeczywistości.

 

 

Z analizy potrzeb i zapytań, jakie do naszej redakcji trafiają wynika, że na terenie Pojezierza Pogoria dotkliwie brakuje pola namiotowego z prawdziwego zdarzenia. Chodzi o wydzielony i strzeżony teren, gdzie można by rozstawić za rozsądną opłatą namiot na weekend! Gdzie były by toalety, prysznice i miejsca składowania odpadów. Oraz gwarancja, że namiot i rower nie zmienią mimowolnie właściciela. Obserwowałem takie „hoteliki” przy harcerskich obozach letnich i myślę, że bez problemu można by je zorganizować na terenie klubów żeglarskich. Zachodu przy tym niewiele, a zawsze jakiś grosz wpadnie przez sezon.

 

Zatem nie jest tak, że kasy nie ma! Tylko uzyskanie jej ograniczone jest spełnieniem wszystkich warunków oznaczonych w przepisach. Ma to na celu ograniczenie nadużyć. Każdy dorosły człowiek pewnie rozumie, że zarobić tysiąc złotych, jest znacznie trudniej niż je wydać. Dotyczy to w takim samym stopniu stowarzyszeń. Żeby zarobić i mieć na utrzymanie, rozwój i inwestycje w klubie, trzeba się troszkę natrudzić i nachodzić. Niemniej jednak uważam, że warto!

 

Oczywiście kolejnym sposobem zdobywania środków finansowych, choć nie tylko, jest poszukiwanie sponsora. Tkwią w tym jednak pewne pułapki, bo jak wiadomo „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. W kolejnym materiale o „kasie”, rozwinę wątek sponsoringu, nawiązując co wzorów wypracowanych w krajach europejskich, gdzie ta forma dawno już się przyjęła. Temat powinien zainteresować wszystkich szczególnie, że sezon tuż i pieniążki zaczną być mile widziane.

 

Tomasz, Bezan, Mazur.