Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

@Bezan

 

 

 

Pas ciszy.

 

Londyn 18.11.2015.

 

Równikowy pas ciszy, jest to strefa bezwietrzna /cisza/ lub słabych wiatrów o zmiennych kierunkach. Położona w pobliżu równika ziemskiego w strefie niskiego ciśnienia o silnej konwencji pomiędzy passatami obu półkul. Miejsce przeklęte przez marynarzy epoki wielkich żaglowców. Tygodnie całkowitego unieruchomienia. Żałosne kołysanie na martwej fali. Wyczerpywanie się zapasów wody i pożywienia. Spadek morale załogi. Wreszcie wykreślenie z rejestrów morskich. Smuga cienia!!!

Przytoczyłem te kilka zdań nieprzypadkowo. Stają się one jakoby przenośnią do stanu, w jakim obecnie znajduje się Klub Sportów Wodnych Fregata. I tylko od sprawności kapitana, oficerów i załogi zależy, czy uda się wyprowadzić ten „żaglowiec” na szerokie, pełne świeżego wiatru wody?!

KSW Fregata, jest klubem który wspólnie z garstką szalonych romantyków przywróciliśmy w przeszłości na żeglarską mapę Pojezierza Pogoria. Moje zaangażowanie w to stowarzyszenie było ogromne. Dlatego proszę się nie dziwić, że wszelkie wieści z Fregaty, analizuje zawsze wnikliwie i oceniam bardziej surowo. To po trosze taki ojcowski sposób odbierania poczynań dziecka, na którego postępowanie nie ma się już wpływu.

Klub zlokalizowany na ośrodku dąbrowskich wodociągów, miał wszelkie predyspozycje by świetnie się rozwijać, zrzeszać ogromną liczbę członków, osiągać sukcesy sportowe, szkoleniowe i społeczne. Tak też zresztą było przez szereg lat. W porównaniu do innych wodnych ośrodków Fregata dysponowała całkiem pokaźną flotą rekreacyjno-szkoleniowych łodzi. Infrastruktura w postaci hangaru, żaglowni, warsztatu, sanitariatu i świetlicy, była również wystarczająca. Najważniejsze zaś było to, że Fregata miała przychylność właściciela terenu, czyli Spółki Wodociągowej. Przychylność ta w wymierny sposób wpływała na kondycję fizyczną i finansową klubu. To, dlaczego dziś klub ten świeci pustkami?! Dlaczego na pytanie, a co na Fregacie? Odpowiedź pada zawsze jednakowa……..CISZA!

I choć wyremontowano pomosty, choć wymieniono wysłużone listwy Wielkiego Trenera i poprawiono stan Omeg klubowych. Przyszłość stowarzyszenia o nazwie Klub Sportów Wodnych Fregata, jest niejasna.

Fregata, jest to najmłodszy wodniacki klub na Pogorii I. W stosunku jednak do innych żeglarskich klubów z całego Pojezierza Pogoria, nie jest to nowicjusz. Przez kilka ładnych lat dynamiczna działalność Fregaty, nadawała ton życia żeglarskiej Dąbrowy. Do sukcesów organizacyjnych doszły osiągnięcia sportowe. Złoto i brąz w Mistrzostwach Polski w Klasie Omega. Czyli co?! Po latach sukcesów doszło do wypalenia?!!!

Jako obserwator z zewnątrz, mam dość dobrą perspektywę na całość sprawy. Z daleka widać lepiej. Uważam, że sytuacja w jakiej obecnie klub się znajduje to wypadkowa złej polityki prowadzonej na zewnątrz i wewnątrz. W klubie od lat nie dbano o przyrost liczby młodszych członków stowarzyszenia. Z własnego doświadczenia, już międzynarodowego, mogę stanowczo stwierdzić, że to jest główna przyczyna zanikania działalności wszelkich grup społecznej inicjatywy. Grupa ludzi działających wspólnie, mających wspólne pasje i marzenia, w trosce o kontynuacje musi dopuszczać świeżą krew!!! Kryzys taki dopadł YKP Londyn, był również bezpośrednią przyczyną zatarcia w pamięci kapitalnej działalności wodniackiej żeglarzy ze Starszoharcerskiej Drużyny Wodnej Londyn.

Dopuszczanie młodych nie jest łatwe!!! Sam coś o tym wiem. Robiliśmy sporo hałasu. Często musiano ponosić koszty naszych błędów, nieuniknionych w okresie bolesnego zbierania doświadczenia. Czasami trzeba było na nas patrzyć surowiej, a czasami przymknąć oko na wygłupy nastolatków, ale!!! Dzięki cierpliwości i przyzwoleniu Zosi i Jarka Jarmułowicza a potem Kapitana Jana Wątrobińskiego, dziś na Pogorii i nie tylko, działa kilku dobrych żeglarzy oraz niezłych organizatorów, do których śmiem się zaliczać. To właśnie pokolenie tych czterdziestolatków /plus , minus/ oczywiście, nadaje dziś ton organizacyjny i pisze nowy rozdział w żeglarstwie Pojezierza Pogoria. I tego właśnie na Fregacie zabrakło.

Doszedł jeszcze do tego brak swoistej tożsamości klubowej. Oznacza to, że w pewnym momencie poza sukcesami rodzinnymi jednej załogi, nieprowadzona była żadna inna działalność klubowa. Fregata stała się bazą dla sukcesów Wodnej Pasji i tyle. Co zaowocowało zniechęceniem pozostałych członków do podejmowania jakiejkolwiek pracy .Sprawę przypieczętował fizyczny brak na miejscu przedstawicieli decyzyjnej części zarządu. Brak kapitana i nawigatora. Załoga zdemoralizowana i w rozsypce w następstwie wjechaliśmy w „Pas Ciszy” i trwamy.

Pisząc te słowa oczywiście zdaję sobie sprawę, że mnie na Fregacie nikt za to nie pochwali. Że jak mnie nie ma na miejscu to wypowiadać się prawa nie mam! Niemniej opisany na naszej stronie opłakany stan Trenera, Omeg i pomostu z zeszłego roku uległ całkowitej poprawie. Może i moje pisanie przyczyniło się do tego, by kilku ludzi wzięło w ręce szlifierki, młotki, wiertarki, farbę i żywicę?! Wyczarowując znowu kapitalną łódkę godną noszenia klubowej bandery! Brawo i szacunek dla tej pracy. Zatem może i tym razem, koledzy wezmą się do roboty i z ciszy wejdą w passat wiatr, który niósł Fregaty przez ocean na niezatarte karty żeglarskiej historii. I tego naprawdę wszystkim członkom i sympatykom tak bliskiego mi stowarzyszenia żeglarskiego z Dąbrowy Górniczej życzę.

Tomasz. Bezan. Mazur.