|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
Wakacyjne wspomnienia Autor: Bramreja Wakacje, wakacje ... i po wakacjach! I całe szczęście, bo były to bardzo pracowite wakacje !!! W maju jak wiecie, wybrałam się na urlop do domu. Udało mi się trochę poleniuchować i myślałam, że wakacje mam już za sobą. Ale życie zaskakuje mnie na każdym kroku i niespełna 2 miesiące później znów znalazłam się na Pogorii. Było pływanie, opalanie, zimne piwko w restauracji Hutnik, ale wszystko to zostało tym razem poprzedzone ciężką pracą. Ten pracowity urlop zawdzięczam naszej mamie, która gdy tylko usłyszała, że uda mi się wskoczyć do domu na kilka dni po podróży służbowej, wymyśliła sobie MALOWANIE !!!! fuj ! Tak więc zanim pojechałam odwiedzić domek na Pogorii i oddać się rozkoszy żeglowania w sierpniowym słońcu, musiałam spędzić kilka godzin stojąc na drabinie :( Na całe szczeście z pomocą przyszli chłopcy - Duduś i Gruszeczka, dzięki którym sufity błyskawicznie zmieniły kolor z szarego znów na biały, a moje biedne nogi nieodpadły mi od ciała. Dobrze jest mieć przyjaciół i móc liczyć na ich pomoc !!! Ale najgorsze było malowanie "paseczka" !!! Moja "kreatywna" mama zadbała, abym mogła wykazać się swoimi umiejętnościami dekoratorskimi i wymyśliła sobie "paseczek". A co się nagrymasiła przy tym - "nie na białym tylko pół na białym pół na żółtym" - "a ten kolor to ma być ciemniejszy, bo jak wyschnie to nie będzie widać" - "w kącie to ci nierówno wyszło" - "czemu to ci tak jakoś powoli idzie?" I tak zrzędziła cały czas. Ostatecznie pasek okazał się absolutną rewelacją i bardzo ładnie skomponował się z resztą słoneczek i szlaczków, które zaraz po nieszczęsnym paseczku wymyśliła moja mama. Ale w nagrodę za pracę malarskie - oczwyście największą nagrodą była możliwość podziwiania rezultatów naszej pracy - mama postanowiła jednak, że "wypad" na Pogorię się odbędzie. Pewnie gdyby chciałą znalazłaby mi jeszcze tysiące innych, bardziej pożytecznych zajęć w domu. Tak więc farba i gips sobie schły, a my pojechałyśmy na Pogorię. Duduś, tak jak obiecał, natychmiast wpakował mnie do jeziora, niezwracając uwagi na drobnostki takie jak moje ubranie. I się zaczęło. Cały dzień, jak za starych dobrych czasów, chodziłam w mokrej koszulce i kostiumie kąpielowym. Skoki do wody i totalne wariactwo na łódce przerywane wizytami w Hutniku, pozwoliły zupełnie zapomnieć, że 13 lipca minęło trzy lata jak wyjechałam do Angli. Niewiele się przez ten czas na Pogorii zmieniło - życie płynie dawnym torem tylko ... dzieci coraz więcej, i to takich jakiś podobnych do moich kolegów ;) Tak, tak! Pożenili się, tatusiami zostali i gdzie przywożą swoje pociechy???? Nad Pogorię ! Woda,brzegi,drzewa i dzieciaki - takie same, a jednak inne. Bo przcież to ludzie tworzą miejsce. Pogoria zdaje się opierać ciągłym zmianom ludzi - tych wypoczywających nad brzegami jeziora i tych decydujących o jego losach. Ci ostatni toczą spory, wojny, kłótnie, a woda ciągle przyciąga do siebie tych, którzy są jej wiernie oddani. I tak nadciągnęła jesień! A więc czas na wspomnienia wakacyjne - Tuśka, napiszesz nam coś z hotelowych plotek??? A Ty Dudusiu ??? Jak było w Gdańsku i na kastingach??? A może ktoś jeszcze chce podzielić się swoimi wspomnieniami? Bezan napewno coś napisze po swoim powrocie - ciekawe jak było na regatach we Fregacie? Pewnie w tym roku to koniec naszych wycieczek nad Pogorię, ale czyż to niebyły wspaniałe wakacje ??? Woda, wiatr i żeglowanie towarzyszyło nam od wiosny do samej jesieni. Pogorię odwiedziłam dwa razy, a Bezan właśnie tam jest w tej chwili i spędza już drugi weekend swojego urlopu nad jeziorem. Dziękuję wszystkim za wspólne chwile. Do zobaczenia nad Pogorią!!!
|
|