Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

 

 

Ulewy i niespotykanie wielkie opady deszczu jakie nawiedziły ostatnio cały kraj a w szczególności południe Polski dotknęły także wodniaków. Jesteśmy na co dzień obeznani z wodą , mam nadzieję że potrafimy zawsze bezpiecznie bawić się na wodzie. Mamy jednak szacunek do żywiołu. Dotychczas to my chodziliśmy do wody teraz ona przyszła do nas.

Przygodę z żeglarstwem rozpocząłem w 1981 roku w Poraju k/Częstochowy. Jezioro Porajskie to sztuczny zbiornik na rzece Warcie wybudowany pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku w celu zapewnienia wody technologicznej dla Huty „Częstochowa” zwanej wtedy Hutą im. B.Bieruta. Powierzchnia zbiornika wahała się w okolicy 500 – 530 hektarów w zależności od stopnia spiętrzenia. Gdy Huta „Częstochowa” zmieniła technologię wytwarzania stali tak duża ilość wody i sam zbiornik przestał być wykorzystywany do celów produkcyjnych. Po przejęciu Zbiornika przez RZGW zbiornik pełni funkcję zbiornika retencyjnego i przeciw powodziowego na Warcie a stopień spiętrzenia został obniżony.

Fala ostatnich opadów spowodowała że poziom wody podniósł się o około 3 metry. Pomosty pływające znalazły się na poziomie parkingów i dróg dojazdowych.

 

Działalność klubów została praktycznie sparaliżowana. Pod wodą znajduje się praktycznie cały Harcerski Ośrodek Wodny.

Brak jest możliwości dojazdu do Międzyklubowego Ośrodka Żeglarskiego Częstochowskiego OZŻ – tu, na którym swoje siedziby ma większość częstochowskich klubów żeglarskich.

Z powodu powodzi odwołane zostały Regaty o „Puchar Komandora Klubu Wodnego ENIF”

a pod znakiem zapytania są zajęcia szkolenia żeglarskiego. Przystań Klubowa jest zalana a do poziomu podłogi w siedzibie klubu brakuje kilkanaście centymetrów.

Ze zbiornika trwa niekontrolowany zrzut wody a niewielka za zaporą rzeczka przypomina rwącą górską rzekę.

Gdzieniegdzie przewala się przez wały zamieniając łąki w rozlewiska

Obrazki nie oddają tego co widać gołym okiem. Nie jest to może tragedia na miarę mazurskiego „Białego szkwału” ale na pewno odbije się na działalności klubów w tym sezonie. Szacowanie szkód pewnie będzie dopiero z kilkanaście dni. A środki finansowe też pewnie się skurczą choćby z powodu utraty wpływów z wypożyczalni sprzętu pływającego.

Oprócz grozy żywiołu można również zobaczyć walkę przyrody o przetrwanie.

Łabędzica dryfowała z gniazdem kilkaset metrów a gdy dotarła do brzegu rozpoczęła pracę nad jego podwyższaniem i umacnianiem

Pozdrawiam z Poraja k/ Częstochowy

Jarek Cieślak

.