Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

Z tradycją na pokładzie.

Autor: Tomasz Bezan Mazur

W przygotowaniu tego wydarzenia brało udział wielu, bardzo wielu ludzi. Kilka osób w sposób wybitny przyczyniło się do tego, że wszystko się udało. Prawdą jest jednak, że pomysł zorganizowania, oraz nazwa, była moją inicjatywą. Z uwagi na to chciałbym opisać to wszystko oczami organizatora, czyli od kuchni. W artykule tym chciałbym opowiedzieć o pracy i pomysłach. O zebraniach i żmudnym wyszukiwaniu materiałów poglądowych. O prowadzonej korespondencji z przedstawicielami polonii żeglarskiej na całym świecie. Wreszcie o ludziach, bez których nie udałoby się nam osiągnąć zamierzonego celu. Napiszę też i o takich osobnikach, co to nie wierzyli do końca w to, że to wszystko wyjdzie.
O tym jak wyglądało nasze spotkanie na zewnątrz, możemy przeczytać w relacjach poszczególnych dziennikarzy stron klubowych. Niektórzy bardzo trafnie odczytali nasze intencje. Inni opisali całe wydarzenie bardzo fachowo, lecz nie zobaczyli w nim pewnego przesłania. Spotkałem się wręcz z opiniami typu, „co to zmieni?” albo „no tak znowu będzie wielka pompa a jak się skończy to wszystko będzie po staremu”. Jest to rozumowanie rodem z piosenek recytowanych typu hip hop, czyli nic nie warto robić, bo i tak pomrzemy. Na przekonywanie, że tak nie jest szkoda czasu, jak bowiem mówił nasz poeta „trzeba z żywymi na przód iść”. W artykule tym udowodnię też, że efekty tej konferencji są widoczne już dzisiaj i to proszę mi uwierzyć wymierne efekty. Mam nadzieję, że po dokładnym zapoznaniu się z moją argumentacją nawet najwięksi niedowiarkowie przyznają mi rację.
Tyle tytułem wstępu. Pomysł zorganizowania konferencji zaświtał w mojej głowie wiosną bieżącego roku. Od kilku miesięcy już, bowiem ja i Agnieszka działaliśmy w strukturach londyńskiego YKP. Poznaliśmy jego formę funkcjonowania, zasięg oddziaływania i ludzi z nim związanych. O samym YKP nie będę się rozpisywał, bo jest to organizacja znana i bardzo szacowna. Dodać trzeba, że jest to klub polski najbardziej rozpoznawany poza granicami naszego kraju. Jego powiązania z Polakami, żeglarzami mieszkającymi na emigracji podpowiedziało mi pewien sposób wypromowania naszego Dąbrowskiego żeglarstwa.
Od pewnego już czasu planowałem swój urlop na wrzesień, dlatego że uwielbiam tą porę roku w naszym kraju. Kiedyś pisząc w nocy jakiś artykuł na stronę wpadł mi do głowy pomysł, aby połączyć przyjemne z pożytecznym. Czyli w czasie mojego pobytu w Polsce, zorganizować spotkanie żeglarskie, a na nim opowiedzieć trochę o klubie Polskim, działającym w Anglii. Tak, tak dobrze przeczytałeś drogi czytelniku, w zarodku miało to być spotkanie w jednym z klubów starej pogoriańskiej wiary i trochę gawęd o historii i tradycji. O pomyśle moim wtedy nie mówiłem głośno. Wysłałem jedynie list do Komandora KSW Fregata Radka Stachurskiego z pewnym zarysem tego, co miałem w głowie i oczywiście z prośbą o pomoc organizacyjną. Radek zajęty jednak nawałem spraw we własnym klubie, choć obiecał wszelką pomoc, przeprosił, że nie jest w stanie włączyć się w pełni, w organizację tego przedsięwzięcia. Mając jednak tą cenną deklarację pomocy na uwadze, oraz to, że znam ludzi z tamtego akwenu postanowiłem zadziałać.
Pomysł zorganizowania takiego spotkania, przedstawiłem na zarządzie YKP Londyn. Proszę mi uwierzyć, moi koledzy z klubu wyrazili bardzo duże zainteresowanie pomysłem, lecz jeszcze większe zdziwienie miejscowością. No, bo dlaczego u licha ciężkiego Dąbrowa Górnicza! Do tego zdziwienia i pytań o powód umiejscowienia żeglarskiej konferencji, w centrum zagłębia, musiałem przywyknąć. Odpowiadałem zawsze w jeden i ten sam sposób, po prostu opowiadałem o naszym jeziorze, o klubach i ludziach, z którymi wspólnie, robiliśmy wiele rzeczy. Opowiadałem o rejsach i ogniskach, o śpiewaniu szant i społecznej pracy wielu pokoleń żeglarzy. Opowiadałem o walce podjętej w celu utrzymania tych ośrodków żeglarskich, które przetrwały burzę dziejową 1989roku. W końcu podkreślałem, że nazwa wspaniałego polskiego żaglowca Pogoria pochodzi właśnie od tego niewielkiego jeziora z miasta Dąbrowa Górnicza. Ostatecznym atutem było to, że władze miasta, z Prezydentem na czele, są w naszym mieście bardzo przychylne żeglarskiej braci. Właśnie tak przekonywałem wszystkich o tym, że spotkanie w Dąbrowie to świetny pomysł. Mówią, że jeżeli idea jest słuszna, szybko znajduje zwolenników. Tak stało się i tym razem, dopomógł też i szczęśliwy zbieg okoliczności. Do przygotowania tego wydarzenia włączyli się od razu Jerzy Knabe, sekretarz YKP Londyn i Agnieszka Mazur. Szczęśliwym trafem, Agnieszka, szykowała się właśnie do służbowego wyjazdu do Polski. W Warszawie miała spędzić trochę czasu w celu przygotowania międzynarodowych kontraktów, ale było wiadomo, że będzie i u nas w domu, w naszej Dąbrowie Górniczej. Jeszcze w Londynie powstał projekt zainteresowania władz miasta zorganizowaniem tej konferencji we współpracy Urzędu Miejskiego. Z pomysłem tym Agnieszka zwróciła się do Anny Zubko, naszej koleżanki, którą poznaliśmy na jednym z kursów żeglarskich. Ania od kilku lat pracuje w UM i jest aniołem stróżem dąbrowskich żeglarzy. Wielokrotnie już wspólnie, organizowaliśmy żeglarskie imprezy dla dzieci, oraz zawody sportowe. Po zapoznaniu się z naszym pomysłem Ania, zadecydowała, że nie ma no, co czekać, pomysł trzeba niezwłocznie przedstawić Prezydentowi Miasta Jerzemu Talkowskiemu. To, co miało być niezwłoczne, stało się też i niezwłocznie, gdyż Ania wstała od biurka i udała się do gabinetu Prezydenta.
To właśnie w tym momencie, mój pomysł małego spotkania nad jeziorem, rozpoczął szybką ewolucję. Pan Prezydent Jerzy Talkowski, jest zamiłowanym turystą, doskonale wie, czym jest żeglarstwo, bowiem kilkakrotnie uczestniczył w mazurskich rejsach. Jako gospodarz miasta zna też doskonale nasze jeziora i ich infrastrukturę. Nikogo ze stałych bywalców naszych klubów nie dziwi fakt, że czasami na rowerze, w czasie wolnym od obowiązku, przyjedzie do nas Prezydent Miasta. Z uwagi na powyższe, Pan Jerzy Talkowski, nie tylko wyraził zgodę na zorganizowanie w mieście żeglarskiego spotkania, ale zaoferował wszelką pomoc ze strony własnej i ze strony UM. Agnieszka wróciła do Londynu ze wspaniałymi wiadomościami.
Dla nas zaczęła się długa i monotonna praca. W tym czasie Jerzy Knabe tak zaplanował swoją wizytę w kraju, by oczywiście uwzględnić w niej uczestnictwo w konferencji. Jeszcze nie byliśmy pewni czy komandor YKP Londyn Maciej Gumplowicz, znajdzie czas na wyjazd do Polski w tym okresie. Wszyscy jednak byliśmy już mocno zapracowani. Działania biegły w kilku dziedzinach jednocześnie. Powiadomienie o planowanej konferencji, żeglarskiej polonii z USA, Kanady, Niemiec, Danii, Szwecji oraz stałe utrzymanie z nimi łączności. W tej dziedzinie wspaniałym talentem organizacyjnym wykazał się Jerzy Knabe. Proszę mi uwierzyć setki listów z różnych stron świata, napisane niekoniecznie w języku Polskim. Przetworzenie tych danych i przekazanie do dalszej obróbki dla naszej grupy roboczej. Ponadto na Jerzego Knabe, spadł również ciężar przygotowania odczytu o historii żeglarstwa polonijnego. Materiału, którego do tej pory nikt nie zebrał w całość i nie skompletował, po prostu wielkie i śmiałe wyzwanie. Agnieszka Mazur utrzymywała stałą łączność z Anią Zubko z UM. Listy pomysły i dyskusja. Prawdą jest, że zorganizowanie takiego zebrania na odległość było testem naszych możliwości technicznych. Komputery pracowały na najwyższych obrotach w samym tylko Londynie konferencja przygotowywana była na trzech maszynach jednocześnie. Nad sprawnością tej elektronicznej pajęczyny kontrolę sprawowała właśnie Agnieszka. Oczywiście to nie wszystko. Jak nowocześnie, to nowocześnie. Postanowiliśmy wydać wszystkie zgromadzone w czasie naszych prac materiały w formie CD. Opracowaniem programowym i graficznym tego projektu zajęła się także Agnieszka. Opracowanie szczegółowych planów konferencji, jej założeń tematycznych i rozpisaniem tego na poszczególne osoby zająłem się osobiście. Stało się już faktem, że mój pomysł został rozbudowany do dużej, Polsko polonijnej konferencji. W której widzimy uczestnictwo przedstawicieli z kilku krajów i oczywiście naszych rodzimych żeglarzy z dąbrowskich klubów. Szczególny stosunek, jakim otacza Pan Prezydent Talkowski, zalewany właśnie akwen Pogoria IV. Czyli dawne wyrobisko piasku na Kuźnicy Waręrzyńskiej, zrodziło we mnie pomysł wypromowania miasta na arenie międzynarodowej. Przecież my, żeglarze z Dąbrowskich klubów, nie mamy się, czego wstydzić. Mamy kawał wspaniałej, czystej wody. Mamy sprzęt, o który dbamy ze szczególną troską. Mamy osiągnięcia i co najważniejsze perspektywy na przyszłość. Przecież nowy zbiornik, Pogoria IV, to jest po prostu „morze dla zagłębia”. Władze miasta z Prezydentem na czele robią wszystko, by połączyć ten zespół jezior kanałami czy też pochylniami. Po prostu robią wszystko by go uatrakcyjnić turystycznie. Dlatego my, żeglarze powinniśmy wyjść naprzeciw tym staraniom i zaakcentować mocno swoją wieloletnią obecność w Dąbrowie Górniczej. Naszą postawą musimy też pokazać, że i na nowym jeziorze, nie zabraknie białych żagli. Tak, ważny jest biznes i restauracje i hoteliki, ale bardzo ważna jest Tradycja Dąbrowskich Jezior to właśnie w trosce o przyszłość nazwałem nasze spotkanie tytułem „Z tradycją na pokładzie”. Program konferencji i wszystko wokół niego podpożątkowałem właśnie rozwojowi naszego wspaniałego sportu. Na mnie też spoczął obowiązek udowodnienia tego, że tradycja i nowoczesność mogą współgrać w dzisiejszym świecie. Niestety do rozwoju żeglarstwa są potrzebne pieniądze a wielki biznes i czysty, etyczny sport, jakim jest żeglarstwo mogą wspólnie zrobić bardzo wiele. Wszystko to zawarłem w moim odczycie, który w całości zamieszczony jest na naszym CD, a w przyszłości będzie dostępny i na stronie.
Równocześnie z nami w kraju nad sprawną organizacją tego spotkania pracowały kluby zaproszone do uczestnictwa oraz koledzy z Urzędu Miasta Dąbrowa Górnicza. Celowo użyłem tu sformułowania koledzy w stosunku do pracowników dąbrowskiego magistratu. Swoją pracę wykonywali z pasją i takim zaangażowaniem, że po prostu wszyscy bardzo się ze sobą zżyliśmy. Wspólnie przygotowywaliśmy wielką rzecz, dla miasta dla mieszkańców dla rozwoju regionu. Sprawność działania UM i klubów z jezior Pogoria, były potem widoczne w czasie finałowych prezentacji. Ta sprawność urzędników i chęć pomocy wywarła wielkie wrażenie na moich kolegach z zagranicy. Wrażenie to jakże potrzebne teraz, gdy zabiega się o każdego klijęnta i potencjalnego inwestora. Tym właśnie działaniem urzędnicy udowodnili, że Dąbrowa zmienia swoje oblicze, nie tylko jako miasto przyjazne żeglarstwu, ale jako miasto przyjazne ludziom. To wszystko nie udałoby się gdyby nie Pan Szopa, naczelnik wydziału sportu, Pan Kałuża, pracownik tego wydziału oraz Anna Zubko z biura prasowego.
Po otrzymaniu listu z zaproszeniem do wspólnej organizacji od Pana Prezydenta, komandor YKP Londyn zmienił swoje plany urlopowe i postanowił krótko. Jedziemy do Dąbrowy Górniczej. Jedziemy na konferencję! Jednak żeby wszystko poznać i zobaczyć jedziemy na Pogorię o tydzień wcześniej. W liście zwrotnym poprosiliśmy Pana Jerzego Talkowskiego o to by zechciał przyjąć patronat nad całą konferencją. Nie mogę tu nie napisać o pracy, jaką włożyła w przygotowania nasza koleżanka Marta Trzcionka. W czasie wakacji szkolnych mieszkała ona u nas w Londynie, dwa miesiące i uczestniczyła we wszystkich pracach naszej grupy roboczej. Marta pomagała w utrzymywaniu korespondencji i drukowaniu CD, a nawet kilka fotografii zamieszczonych w prezentacji było jej autorstwa. W połowie sierpnia wszystko było gotowe. Bilety do Polski kupione, materiały przygotowane i opracowane, goście zagraniczni zapowiedzieli swoje wystąpienia. Kolega Ryszard Lutosławski, mieszkaniec Niemiec, potwierdził, że przyjedzie. Jego obecność wywołała wielkie poruszenie u niektórych kolegów z naszego kręgu żeglarzy, okazało się, bowiem że jest to osoba bardzo znana, lubiana i szanowana. Z USA