Wydarzenia Halsowanie U Bezana Żaglokultura Żaglopodróże Sylwetki
Debiuty Korespondenci Galeria Pogoria Linki Home

 

 

London Boat Show.

Londyn 16.01.200

Czyli opowiem wam dzisiaj o naszych pierwszych odwiedzinach na londyńskich targach żeglarskich. Zakładam jednak z góry, że nie będę w stanie opisać tego, co tam zobaczyłem. Dlatego materiał ten zostanie poparty dużym fotoreportażem autorstwa Bramreji. Dopiero, bowiem fotografie mogę w pewnym, znaczącym stopniu oddać ogrom i wszechstronność oferty zgromadzonych wystawców.
London Boat Show, to impreza cykliczna na stałe wrośnięta już w tradycję brytyjskiego żeglarstwa. Od kilku lat targi odbywają się w hali wystawowej ExCeL w dzielnicy zwanej Docklands. Wybraliśmy się tam po południu dnia 12.01.2006. Data ta nie została wybrana przypadkowo. Po pierwsze zawsze po godzinie 16 tej wstęp na targi był o połowę tańszy, to jeszcze 12 stycznia wystawy były czynne do godziny 21,00. Sama hala wystawowa ExCeL, jest wprost doskonale przystosowana do organizacji takiej imprezy, jest to nowoczesny obiekt targowy o niewyobrażalnej wręcz przestrzeni wystawowej. Odzwierciedlić to może fakt, że w jednej z sal wystawowych zorganizowano wodną arenę do pokazów popisów deskarzy, a wiatr był tam sztucznie produkowany przez rząd specjalnych wentylatorów. Jego dodatkowym atutem jest to, że zbudowany jest nad wodą, jedynie kilka metrów dzieli ściany hali wystawowej od potężnego zbiornika wodnego jakim jest Royal Victoria Dock. Cześć wystawianych jachtów można było zobaczyć właśnie na zewnątrz, na wodzie, czyli w ich naturalnym środowisku.
Wielką atrakcją, o której napiszę dalej troszkę więcej, była możliwość zwiedzenia okrętu wojennego Jej Królewskiej Mości.
Same wystawy podzielone były tematycznie. Niestety, zachowano święty podział na żeglarską część i motorowodną. Napisałem celowo „niestety”, ponieważ podział ten okazał się nie tylko polską specjalnością. Na obydwu częściach przedstawiano jachty, lodzie małe, duże, a wystawcy robili wszystko by zainteresować odbiorców swoją ofertą. Były specjalnie zorganizowany punkty informacyjne, dostępne były foldery i naturalnie wszystkie jednostki można było zwiedzać. Oczywiście jak przystało na yachtsmanów, wejścia na jachty odbywały się na bosaka. Część żeglarską podzielono na jachty turystyczne o klasycznej linii i nowoczesne jachty czarterowe. Drugą część stanowiły jachty typowo regatowe, najeżone wszelkimi technicznymi nowinkami, które pomagają osiągnąć opisywaną w przeszłości formułę „szybciej, dalej, więcej”. Dużą część żeglarskiej wystawy zajmowały nowoczesne rozwiązania takielunku i elektronika jachtowa. Motorowodna część, prócz jachtów najróżniejszego kształtu i typu żeglugi, zawierała wspaniałą wystawę silników.
Na tegorocznych targach obecni byli też producenci odzieży żeglarskiej, ta gałąź przemysłu żeglarskiego świetnie się rozwija i podąża za modą. Do przeszłości odeszły już gumowe sztormiaki koloru żółtego i pomarańczowego. Dzisiaj żeglarska moda to nowoczesne wzornictwo i kolorystyka. Pojawiły się kolekcje odzieży żeglarskiej, wzorowane na najnowszych trendach londyńskiej ulicy, czyli wykonane w kolorze różowym. Czemu nie?.
Swoje miejsce mieli też przedstawiciele produkujący sprzęt dla deskarzy. Było specjalne stoisko dla miłośników kajaków. Swoje miejsce mieli i wędkarze. Bardzo widoczna była bogata oferta czarterowa. Praktycznie wszystkie rejony, chętnie odwiedzane przez żeglarzy, miały na targach swoich przedstawicieli.
W jedno popołudnie nie byliśmy w stanie zapoznać się z tak bogatą ofertą wystawową i wiele obiektów umknęło naszej uwadze. Czas bowiem płynie nieubłaganie a tu jeszcze tyle wspaniałych jachtów do zobaczenia, tyle nowinek technicznych do poznania. Zapadła jednak „męska” decyzja, wydana przez Bramreje, idziemy zobaczyć okręt wojenny.
Na zwiedzenie tego obiektu, załapaliśmy się w ostatnim momencie. Za nami bowiem uzbrojeni żołnierze brytyjscy z uśmiechem i uprzejmie ogłosili koniec zwiedzania. My jednak byliśmy i widzieliśmy HMS Grafton, angielską fregatę wojenną typ 23. Okręt wybudowano w 1994 roku w Glasgow, po okresie próbnym i szeregu testów, został wcielony do Royal Navy w 1996 roku i jest jednym z najnowocześniejszych okrętów tego typu we flocie brytyjskiej. Wyposażony jest w śmigłowiec bojowy i specjalny sprzęt do ścigania i niszczenia okrętów podwodnych. Trasa zwiedzania była specjalnie przygotowana, przez dziób i śródokręcie wiodła nas na rufę. Widzieliśmy mostek i działo dziobowe. Stromymi schodami schodziliśmy do maszynowni i wspinaliśmy się na pomosty wyposażone w platformy wyrzutni bomb głębinowych. Poznaliśmy wyposażenie marynarzy i odwiedziliśmy bojowe stanowiska dowodzenia. Można było też powąchać zapachy dochodzące z marynarskiej kuchni. Przypomniało nam to że pora wracać do domu, jutro trzeba bowiem iść do pracy. Niestety we wnętrzu fregaty obowiązywał zakaz fotografowania, rozumiemy to, a jednak szkoda.
Jeszcze coś o polskich akcentach. Szukałem ich i Bramreja też prowadziła poszukiwania. W „Żaglach” tyle się czyta o polskich wystawcach że myślałem znaleźć Polskie stoisko z Polską flagą i naszą rodzimą ofertą. Niestety może i były tu jachty produkcji polskiej, ale sprzedawane w agenturze innych firm a szkoda. W rozmowie z jednym wystawców wyjaśniliśmy, że jesteśmy z Polski, stocznia Chojnice, powiedział nasz rozmówca i dodał jeszcze, wysoka jakość produktów. Może, więc warto pomyśleć nad specjalnym programem pomocy w promowaniu polskich produktów pod polską flagą i marką.

Pozdrowienia dla wszystkich wodniaków.

Tomasz, Bezan, Mazur.