|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
Rzymski fort z przed 2000 lat!
Londyn 08.05.2011. Dokładnie jak wspominałem w poprzednim materiale nasza wizyta w Sandwich, miała swój określony z góry cel. Było nim oczywiście dotarcie i zwiedzenie starego fortu obronnego pochodzącego z czasów Rzymskiego panowania nad Brytanią. Opuszczamy, więc malownicze Sandwich i ruszamy w drogę. Po przejściu przez historyczny barbakan, w którym pobierano myto przewozowe, kierujemy się strzałkami drogowskazów. Pomimo dość dobrze oznakowanych szlaków, radzę się zaopatrzyć w mapkę sytuacyjną. Jest, bowiem kilka dróg prowadzących do Fortu Richborough i można niepotrzebnie nadłożyć drogi. My wybraliśmy drogę pieszą. W pierwotnym założeniu mieliśmy skorzystać z usług river bus, rzecznego autobusu. Niestety cena tej wycieczki przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. River bus stał się raczej ekskluzywną taksówką, przynajmniej w kosztach, a nie autobusem. Rezygnujemy, zarzucamy plecaki i w drogę. Pieszy szlak ciągnie się wzdłuż rzeki Stour. Zupełnie nie przypomina innych znanych mi angielskich szlaków wycieczkowych. Jest to po prostu gruntowa wiejska drożyna, bez wszelkich udogodnień w postaci chodników, tablic itp. Stwarza to nieprzeciętną atmosferę i klimat tej kilku kilometrowej wędrówki. Widoki wprost przeniesione z Polskich krajobrazów. Brzozy i wierzby majestatycznie pochylone nad wartkim nurtem. Ptaki i motyle no i oczywiście pokrzywy, które i w Anglii i w Polsce parzą dotkliwie nieostrożnego wędrowca. Wzrok nas przykuwa niezliczona ilość jachtów motorowych i barek cumujących do brzegów rzeki Stour. Pomimo ilości wodnego sprzętu nic nie psuje delikatnej równowagi krajobrazu. Łodzie, miniaturowe przystanie i żyjący na nich ludzie, zdają się współistnieć w naturalnej symbiozie. Bardzo nam się to podoba szczególnie, że wodniak wodniakowi bratem! Nasze stopy nawinęły już ładny kawałek drogi. Kolejny zakręt rzeki, kolejne przystanie barek, a fortu ani śladu. Zaczynamy się martwić, że pomyliliśmy drogę?! Dla upewnienia się, co do kierunku marszu, zaczepiamy jednego z przebywających na pokładzie łodzi motorowodniaków. Miły i uprzejmy starszy jegomość ochoczo udzielił nam informacji. Wdaliśmy się oczywiście w krótką pogawędkę, bo okazało się, że nasz cel jest już bardzo blisko i spieszyć się nie trzeba. Małą niespodzianką było, że miejscowy wodniak wziął nas za Niemców. Wygląd i akcent nie wskazywał na Polaków. Może dlatego, że szukaliśmy zabytku historycznego, a nie najbliższego sklepu z alkoholem i może to, że po angielski mogliśmy powiedzieć więcej niż „my work tu”. W każdym razie miło i bardzo rzetelnie dowiedzieliśmy się jak dojść do fortu. Zgodnie ze wskazówkami, mieliśmy dotrzeć do ogrodzenia, które na pierwszy rzut oka zagradzało drogę i uniemożliwiało przejście. Nasz przewodnik poradził nam jednak nie kierować się pozorami i iść dalej, bo z boku jest wyznaczony szlak z tym, że niewidoczny z drogi. Dokładnie tak się stało. I gdyby nie rada uprzejmego Anglika, moglibyśmy nie trafić na właściwe miejsce, nadrabiając całą masę drogi. Przechodzimy przez przejście przez tory, na którym nie ma barier, za to należy słuchać i patrzyć czy nie nadciąga pociąg. Z podziwem patrzę na telefon alarmowy, który pomimo, że umieszczony na totalnym bezludziu działa i w dodatku jest nie urwany!!! Teraz już tylko kilka kroków pod górkę i stajemy u wejścia do jednej z najważniejszych Rzymskich twierdzy w Anglii. Bramy do fortu w Richborough stają dla nas otworem.
Kupujemy dwa bilety i w budynku kasowym zapoznajemy się w skrócie z historią miejsca. Okazuje się, że miejsce to wyglądało zgoła inaczej 2000 lat temu. Osada Richborough znajdowała się wtedy u wybrzeża żeglownego kanału Wantsumi. Takie uwarunkowanie geograficzne spowodowało, że miejsce to wyśmienicie nadawało się do lądowania floty inwazyjnej Rzymian. Generał Aulus Plautius na rozkaz Cezara Klaudiusza dokonał desantu terenów Wantsumi Chanel w roku 43 naszej ery. Po krótkich walkach z miejscowymi plemionami zajął tereny i wzniósł fort obronny w Richborough. Przez całe lata fort był główną bazą zaopatrzeniową inwazji Rzymian, stanowiąc bardzo ważny ośrodek w wojennej logistyce najeźdźców. Dokładnemu zrozumieniu przeznaczenia pozostałych na miejscu ruin, doskonale pomoże mapka z lotu ptaka i tablice wyjaśniające. Powoli zagłębiamy się w życie miasta z przed prawie dwóch tysięcy lat!!! >>> Richborough Fort Galeria <<< To niesamowite uczucie! Wędrujemy tymi samymi uliczkami, co ówcześni ludzie. Odwiedzamy miejsca gdzie spali, gdzie pracowali w swoich warsztatach. Wchodzimy do ich świątyni. W oczy rzuca się staranna zabudowa, zgodna z rozmysłem i strategią urbanistyki. Jest to dobrze zorganizowany i wykonany organizm, który swoją nowatorską myślą przewyższał osiągnięcia tubylczych plemion o setki lat. Całość fortyfikacji otoczona jest świetnie zachowanymi fosami i doskonałymi murami, do budowy, których rzymianie używali cementu!!! Na środku miasta znajduje się fundament marmurowego kiedyś łuku triumfalnego. Na budowę tego monumentu marmur sprowadzano z Rzymu statkami. Legenda głosi, że Cesarz Klaudiusz przejechał pod nim na słoniu w geście glorii po pobiciu Brytyjczyków. W latach późniejszych, po odwrocie Rzymian z Anglii, fort w Richborough opierał się najazdom Saksońskim. Po zdobyciu stanowił ich twierdzę. Stracił na ważności w chwili zamulenia kanału Wantsumi. Zmiany z ukształtowaniu nadbrzeża spowodowały, że fort Richborough stracił status miasta portowego. Przez jakiś czas był jeszcze klasztorem, aż wreszcie popadł w Rujnę. Dziś stanowi zabytek zrzeszony w związku ENGLISH HERITAGE i jest przeznaczony do zwiedzania. Spędziliśmy w tym miejscu kilka niesamowicie interesujących godzin, które pozwoliły nam zrozumieć rodowód angielskiej kultury i przeszłość samego kraju. Po powrocie do Sandwich ze zdziwieniem spostrzegliśmy, że część starych budynków i murów miasta zbudowano z wykorzystaniem technik murarskich identycznych jak w Rzymskim Forcie Richborough!!!
Była to kapitalna wycieczka, z cyklu naszych jednodniowych wypadów za Londyn. Szanowny Czytelniku! Musisz zrozumieć, że nie poznał Anglii ten, kto cały swój pobyt spędził jedynie w Londynie. Stara Angielska prowincja, a zwłaszcza zabytkowe Hrabstwo Kent, to kopalnia wiedzy o Anglii i Anglikach, tych znanych z filmów i starych książek. Już niebawem szykujemy kolejną wyprawę w te tereny!!! Tym razem jedziemy zobaczyć stocznie z czasów wojen Napoleońskich. Będziemy zwiedzać miedzy innymi największy warsztat powroźniczy w europie, w którym robiono najdłuższe liny okrętowe. W naszej kolejnej wyprawie ruszymy na szlak świetności morskiej Imperium, w którym słońce nie zachodziło nigdy. Zatem czekajcie na kolejne materiały i zaglądajcie na naszą stronę. Wiosna czas ruszyć na szlaki przygody!
Z serdecznymi pozdrowieniami .
Tomasz. Bezan. Mazur.
|