|
||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|
900-letnia Królewska Rezydencja w Windsor i miasteczko Eton Wychodzimy z pociągu i tuż za stacją wyłania się nam ogromny, dostojny mur otaczający zamek. Przed naszymi oczami roztacza się widok na wejście główne do najstarszej, zamieszkałej warowni czyli do Królewskiego Zamku Windsor. To właśnie tutaj przybywały najważniejsze osoby publiczne świata na audiencję z Królową Wielkiej Brytanii. Prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan, Prezydent Rosji Michaił Gorbaczow czy nasz noblista, Prezydent Lech Wałęsa byli podejmowani w Windsorze z największymi honorami. Poza funkcją reprezentacyjną zamek pełni rolę rezydencji monarchy i jest ciągle zamieszkały przez głowę państwa i dlatego obowiązuje tu wysoki stopień zabezpieczenia i ochrony. O historii zamku i monarchii można przeczytać na milionach stron internetowych. Dlatego też nie chcę powtarzać tych samych informacji a raczej spróbuję w słowach przekazać swoje odczucia towarzyszące mi w trakcie spaceru po zamkowych komnatach wypełnionych bogatymi zdobieniami i mnóstwem zabytkowych fantów.
Wejście do zamku Windsor odbywa się prawie tak samo jak wejście na pokład samolotu – ochrona, uzbrojona policja, bramki magnetyczne i prześwietlenie bagaży to codzienność, ale jest to wymóg, który należy spełnić jeżeli chce się wejść do domu jednej z najbardziej znanych osób na świecie. Po dokładnej kontroli wchodzimy na mały placyk i wyposażeni w mapkę udajemy się do pierwszego celu naszej wycieczki czyli do kuchni zamkowej. Zaskakujące? Dlaczego? Kuchnia jest jednym z najbardziej prywatnych miejsc w każdym domu, czasem bardziej prywatnym niż sypialnia. Do kuchni zaprasza się zwykle osoby, które uważa się za bliskich przyjaciół i rodzinę więc kiedy odkryliśmy możliwość odwiedzenia tego miejsca poczuliśmy się bardzo wyróżnieni a zarazem mile widziani w tym wiekowym domostwie. O godzinie 10:45 podszedł do nas przewodnik i poprosił o wyrozumiałość z uwagi na wysokie zabezpieczenia naszej wycieczki. Poza przewodnikiem, który prowadził nas przez trasę wycieczki podążał za nami inny pracownik ochrony, który pilnował, żeby nikt nie odłączył się od grupy. Taka asekuracja jest wymuszona przez fakt, iż przechodzić będziemy przez korytarze, które prowadzą do zamieszkałej, nieudostępnionej do zwiedzania, części zamku. Korytarze te prowadzą do prywatnych komnat wykorzystywanych przez rodzinę królewską. Na korytarzach pracowali konserwatorzy i sprzątacze. My przechodziliśmy przez najstarszą cześć zamku i mogliśmy zobaczyć na własne oczy jak doskonale jest ten obiekt zachowany. Nasz przewodnik zwrócił naszą uwagę na ściany i sklepienia pochodzące z XII wieku, czyli z okresu budowy pierwszego kamiennego zamku. Opowiedział nam również o wielkim pożarze, który w roku 1992 rozprzestrzenił się w zamku. Okazało się potem, że straty nie były tak duże jak przypuszczano ale aby ugasić pożar wylano na zamek ogromne ilości wody. Specjaliści orzekli, że aby woda wylana w czasie pożaru mogła „wyjść” z murów trzeba będzie czekać 20 lat. Te 20 lat mijają właśnie w tym roku, ale w niektórych miejscach, gdzie usunięto ze ścian tynk aby przyspieszyć wysychanie ścian, woda wychodzi ciągle przy fundamentach i niestety ale trzeba będzie jeszcze poczekać zanim doprowadzi się zamek do świetności. Mijając kolejne korytarze zatrzymujemy się przy oszklonych drzwiach, przez które widać dziedziniec warowni górnej. Nasz przewodnik opowiada nam o widocznych stąd kolejnych drzwiach, które prowadzą do przyzamkowego parku. Windsor Great Park rozciągnięty jest na powierzchni 2000 hektarów porośniętych drzewami i bylinami, poprzecinanego pajęczyną dróg i ścieżek. Jednak przez drzwi, przy których stoimy, widać na przestrzał zamku wspaniały, dostojny i bardzo długi Long Walk czyli drogę do zamku, którą pokonują dostojnicy przy specjalnych okazjach. To tędy do Windsoru przybyła pochodnia olimpijska przed otwarciem XXX Igrzysk Olimpijskich w Londynie 2012. Potem wchodzimy do małego pomieszczenia, które jeszcze w czasach Królowej Victorii pełniło funkcję głównego wejścia do zamku. Tędy wchodziły koronowane głowy ale i tędy dostarczane było zaopatrzenie – jedzenie, wina i inne trunki, broń i amunicja. Z czasem przestano wykorzystywać konie i wprowadzono transport samochodowy a dostawy przyjmowano innymi drzwiami, co znacznie ułatwiło życie mieszkańcom zamku z uwagi na uciążliwość nieprzyjemnego zapachu zwierzą i ciągłego sprzątania po ich wizycie. Sprzed wejścia kierujemy się do kuchni głównej. To ogromne pomieszczenie, w którym zaraz na pierwszy rzut oka dostrzega się wielowiekową historię zamku. Wysoki sufit zwieńczony przeszkloną kopułą zapewnia doskonałe światło dzienne i świetną wentylację pomieszczenia. Zaraz poniżej, na półkach po wszystkich czterech ścianach ustawione są, obecnie nieużywane ale bardzo efektownie wyglądające, miedziane antyczne naczynia kuchenne. Poniżej, w zależności na którą ścianę spojrzeć, przenosimy się w czasie o 100 lub 200 lat wstecz. Po środku stoły pokryte stalą nierdzewną a pod ścianami piękne, dębowe komody i szafki. Ogromne garkuchnie, patelnie i piekarniki elektryczne a po dwóch stronach ogromne, nieużywane już zabytkowe grille i rożna żeliwne. Kuchnia posiada również ogromną sekcję zimną gdzie przygotowuje się zimne płyty, sałatki i inne niewymagające obróbki termicznej potrawy. W tej kuchni przygotowuje się zarówno wykwintne potrawy dla gości oficjalnych delegacji gdzie liczba zaproszonych na obiad osób oscyluje pomiędzy 120-160, ale i codzienne posiłki dla rodziny królewskiej kiedy ta obecnie przebywa w zamku. Czyli w zależności od zachcianki kulinarnej monarchy kucharze przygotowują kawior i trufle albo po prostu tradycyjne fish and chips. Takie obowiązki wymagają doskonałego zespołu. W zamku Windsor pracuje 30 kucharzy specjalizujących się w różnych potrawach ale ten najważniejszy kucharz jest z pochodzenia anglikiem a pochodzi z pobliskiego Slough gdzie kończył naukę w lokalnej szkole. Taka to już jest Wielka Brytania – zawsze lojalna swojemu królestwu. Znacznie więcej zdjęć z naszej wycieczki do Windsoru możecie w naszej Galerii >>> Po wizycie w zamkowej kuchni udajemy się już do innych części zamku otwartych dla turystów. Nasze kroki kierujemy do State Apartaments czyli apartamentów reprezentacyjnych. To tu odbywają się części oficjalne wizyt delegacji, tu znajduje się sala tronowa i sala bankietowa, w której umieszczono ogromny telewizor. Można tu zobaczyć jak odbywają się w zamku oficjalne bankiety. O tyle ciekawe, że po wizycie w kuchni zamkowej możemy zobaczyć efekt pracy kucharzy. Sale wypełnione są przepychem i zabytkowymi eksponatami zbieranymi tu przez wieki przez władców największego na świecie imperium. Mamy tu broń z dalekiego i bliskiego wschodu i z Europy, światowe osiągnięcia rzemieślnicze kowali i rusznikarzy. W jednej z gablot przykuwa naszą uwagę maleńka kula z muszkietu – to kula wyciągnięta z ciała Horacego Nelsona. To ta maleńka grudka ołowiu odebrała życie wielkiego brytyjskiego bohatera narodowego. Podziwiając piękno wystroju tych komnat, cudne złocenia, wspaniałe meble i ogromne arrasy, gobeliny i tkaniny na ścianach przypominam sobie lakoniczny opis z przewodnika Pascala – „… część pokoi udostępniono zwiedzającym, aczkolwiek nie są zbyt ciekawe. (…)” Niestety we wnętrzach nie można robić zdjęć ale można zobaczyć oficjalną stronę www.royalcollection.org.uk W apartamentach czekała na nas niespodzianka. Kiedy oddawaliśmy do szatni swoje plecaki obsługująca nas Pani zapytała czy mamy już pieczątkę na naszych biletach. Jaką pieczątkę? Pani wytłumaczyła nam, że bilet zakupiony w zamku można przedłużyć na rok i wrócić już bezpłatnie w królewskie apartamenty. Cudownie! Niesamowite wrażenie jakie towarzyszy nam zwiedzając apartamenty pozostaje z nami aż do samego końca zwiedzania zamku. Po wyjściu z apartamentów kierujemy się wzdłuż murów do pięknego ogrodu niestety jest to miejsce prywatne i turyści nie mają wstępu ale jest to doskonałe miejsce aby zobaczyć całe piękno budowli. Teraz kierujemy się do Warowni Dolnej. Tu najważniejszą częścią jest oczywiście ogromna jak na warunki wewnątrz murów kaplica St.George Chapel z kaplicą upamiętniającą Księcia Alberta pochowanego tu w nazwanej jego imieniem Albert Memorial Chapel. Kaplica Św. Jerzego to dzieło rodu Tudorów i jest miejscem pochówku członków rodzin królewskich oraz samych władców. Pochowany jest tu Henryk VIII, Karol I, Jerzy V i Jerzy IV. Można też obejrzeć jedną z najważniejszych angielskich tradycji czyli Zakon Rycerzy Podwiązki. W kaplicy znajdują się ich osobiste miejsca i proporce rozwieszone przed ołtarzem. W trakcie zwiedzania kaplicy rozbrzmiewa muzyka wspaniałych organów a trasę zwiedzania wskazują wolontariusze pracujący tu a należący do stowarzyszenia, które tradycją sięga jeszcze czasów zanim wybudowano kamienny zamek. Znacznie więcej zdjęć z naszej wycieczki do Windsoru możecie w naszej Galerii >>> Ta niesamowita przygoda kończy się oczywiście w sklepiku, których już wcześniej odwiedziliśmy kilka pozostawiając tam majątek. Na pamiątkę tej niesamowitej wizyty w królewskiej, zamkowej kuchni kupiłam Bezanowi prezent – kuchenny fartuch, który mam nadzieję będziecie mogli zobaczyć, kiedy będziemy w Dąbrowie Górniczej. Dostojność zamku i fakt, iż ciągle tu można spotkać przechadzającą się królową Elżbietę II powoduje iż jest to bardzo wspaniałe miejsce i warte odwiedzenia, na przekór tego co twierdzą niektóre przewodniki. Pracujący tu strażnicy, przewodnicy i stewardzi są niesamowicie przyjaźni, otwarci i chętnie odpowiadają na liczne pytania turystów. Strzegący najważniejszej warowni żołnierze z kompani reprezentacyjnej są wyrozumiali i chętnie pozują do zdjęć z turystami czasem tylko strasząc swoją musztrą dziaciaki. Nasza wizyta w Windsorze kończy się piknikiem nad Tamizą i spacerem po miasteczku i pobliskim Eton, gdzie znajduje się jedna a najbardziej ekskluzywnych szkół dla chłopców. Z tej uczelni wyszło 12 premierów Wielkiej Brytanii. Powoli wracamy do Londynu. Jeszcze tylko rzut okiem na dostojnie unoszący się nad Tamizą zamek Windsor i już zaczynamy myśleć, kiedy tu wrócimy po raz kolejny. Znacznie więcej zdjęć z naszej wycieczki do Windsoru możecie w naszej Galerii >>>
Z zamkowym pozdrowieniem, Agnieszka Bramreja Mazur
Londyn, 23.08.2012
|
|